Teraz jest pandemia i temat maseczek bardzo Was zainteresował. Ponieważ wymyśliłam bardzo prostą do uszycia maseczkę – chętnie się podzielę pomysłem z każdym, kto ma ochotę spróbować uszyć taką maseczkę własnoręcznie, na maszynie lub ręcznie.
Do uszycia maseczki będziemy potrzebować stary T-shirt lub jakiś kawałek bawełnianej dzianiny (myślę, że z tkaniny też się uda i można spróbować pociąć męską niechcianą już koszulę na ten cel), ponadto 2 kawałki sznurka, najlepiej bawełnianego (może być też cieniutka gumka), nożyczki, maszynę do szycia albo igłę i nitkę.
Szycie maseczki krok po kroku
Najpierw trzeba wydrukować wykrój, lub rozrysować go na kartce A4 i wyciąć. Na jedną maseczkę potrzebujemy 2 kawałki materiału wycięte według wykroju. Mogą być identyczne, ale mogą się różnić kolorem, wtedy wnętrze i zewnętrzna strona maseczki będą inne.
Wykrój ma na górnej krawędzi wycięcie w kształcie litery V – to jest zaszewka dopasowująca się do nosa 🙂 I to jest pierwsza rzecz, którą trzeba zszyć na obydwóch naszych częściach maseczki. Żeby to zrobić składamy wykrój na pół i zszywamy to miejsce, na wykroju zaznaczyłam je cyferkami 1. Postępujemy tak, jak widać na zdjęciach:
Gdy wierzchnia strona maseczki ( u mnie czarno-biała) ma już zaszewkę na nos – pora na spodnią część (u mnie szara). Teraz, gdy rozłożymy nasz materiał na płasko – będzie wybrzuszony lekko u góry. Tak ma być.
Kolejnym etapem jest złożenie przodu i tyłu maseczki razem – trzeba pamiętać, by zaszewki były z tej samej strony i żeby obie tkaniny prawą stroną skierowane były do siebie, a lewą miały na zewnątrz. Na wykroju dwie boczne krawędzie oznaczyłam cyframi 2 i 3 i to tu musimy teraz zszyć. Można materiały złączyć sobie szpilkami, by nic w trakcie się nie przesunęło. Kiedy te dwa boki mamy zszyte – bierzemy się za krawędzie górną i dolną maseczki – na wykroju oznaczone cyframi 4 i 5. Wszystko jest dziecinnie proste! Tylko tu JEST JEDNA BARDZO WAŻNA RZECZ! Trzeba zostawić przerwę w szwie – co widać na wykroju! Na każdym rogu musi być taka przerwa.
Gdy już mamy zszyte krawędzie 4 i 5, trzeba wywrócić naszą maseczkę na prawą stronę – robimy to przez jedną z tych 4 dziurek. Trudne, ale da się 😉 Teraz pozostają nam dwie ostatnie rzeczy – przeciągnięcie sznureczków przez te szparki i przestebnowanie górnej krawędzi maseczki. Ja to zrobiłam ściegiem szerokiego zygzaka, ale można też prostym – ten ścieg jest po to, by materiał ładnie trzymał się na nosie i nie przesuwał i nie kręcił. Można też przez jedną z dziurek wsunąć do wewnątrz maseczki drucik kreatywny, albo inny, cienki drucik i przestebnować zygzakiem tak, by ten drucik umocować właśnie na górnej krawędzi – będzie można maskę lepiej dopasować do nosa.
Maseczka gotowa! Długość sznurków można regulować, zawiązując supełek bliżej lub dalej. Po każdym użyciu trzeba maseczkę wyprać. Jest mega łatwa w wykonaniu. Uszyj dla siebie i dla rodziny, znajomych. Choć nie zabezpiecza w 100%, to chroni innych przed naszym kichaniem i kasłaniem. Jeśli choć trochę pomaga, to warto! I ważne jest to, że wykorzystujemy do szycia tkaniny, które już przeżyły swoje, a teraz stary T-shirt ma szansę jeszcze wiele zdziałać! Bierzcie i szyjcie! 🙂
Po kilku dniach szycia poczyniłam pewne udoskonalenia: po pierwsze, tam, gdzie przeciągamy sznurek, czyli po prawej i lewej stronie maseczki robię szew, by sznureczek przechodził przez wąski tunel. Skutek? Zmarszczenia po bokach są równiejsze i dzięki temu maseczka lepiej się układa. Druga innowacja dotyczy tkaniny, bo dotąd szyłam maseczki wyłącznie z dzianiny pozyskanej z T-shirtów. Spróbowałam użyć tkaniny z męskich koszul (warto, by była bawełniana) i efekt był świetny. Łączyłam również te koszulowe z dzianiną i wtedy wnętrze i zewnętrze maski było różne w dotyku. Maseczki można używać na prawej bądź lewej stronie, więc to też jest fajne rozwiązanie, bo można sprawdzić, która strona jest przyjemniejsza dla skóry. Jedynym minusem szycia z tkanin jest konieczność obrzucenia krawędzi wykrojonej części ściegiem zygzakowym lub innym, który zabezpieczy przed strzępieniem się tkaniny To wydłuża nieco proces. Aha, i jeszcze trzeba zostawiać ciut szersze szparki dla sznurków, gdyż tkanina nie jest elastyczna i potem możemy mieć kłopot z wywróceniem na drugą stronę i z przewlekaniem sznureczków.
Uff rozpisałam się, ale tak zawsze jest kiedy się wchodzi w proces tworzenia czegoś – udoskonala się go, by był łatwiejszy i by efekty były lepsze. Na początku drogi pewnych rzeczy po prostu nie widać… jak to mówią: „Pewne rzeczy wychodzą dopiero w praniu!”;)