Mniejsze dzieci intuicyjnie zawsze wybiorą działanie poprzez zabawę. I to daje świetne efekty i dla nich i dla widzów. Trzeba tylko im ten „plac zabaw” sprytnie urządzić. Najlepiej razem z nimi.
Kiedy dostałam scenariusz od grupy z Lusowa o tytule „Bądź sobą”, pomyślałam, że trzeba pozwolić dzieciom, by zrobiły tę sztukę po swojemu. Ale jak? Kusiło mnie, by wpuścić dzieci w świat techniki, ale chciałam zachować ich gest, ich „kreskę”. No i wymyśliłam.
Pomysł mój był prosty, ale na początku wywołał lekkie przerażenie u instruktorki grupy. Obawiała się, że dzieci sobie nie poradzą, że to będzie za trudne, bo jest takie inne. Uspokoiłam ją, obiecując, że zrobię warsztaty, podczas których pokażę im jak to wszystko działa. I tak się stało. Zaprosiłam grupę do mojej pracowni, a wcześniej ustawiłam na środku dwa stoły, nad nimi powiesiłam kamerkę, do której podłączyłam projektor. Z głębin moich pracownianych zakamarków powyciągałam kolorowe tkaniny oraz kilka przedmiotów. Kiedy dzieciaki wparowały do pracowni zaczęła się zabawa.
Najpierw dzieci okrążyły stół i położyły na nim ręce. Ręce od razu pojawiły się na ekranie. Usłyszałam radosne okrzyki. Dziecięce ręce są wiecznie w ruchu, więc zaczęły tańczyć po stole. Ale teatr się robi! – pomyślałam. Potem zaczęliśmy bawić się tkaninami i rekwizytami, dodawaliśmy fragmenty tekstów, które dzieci już zapamiętały ze swojej sztuki i, choć to była luźna zabawa, efekty nas zaskoczyły! Przede wszystkim dzieci czuły tę materię, koncentrowały się na formowaniu światów na stole, a resztę robiła kamera. Film przez nią rzucany na ścianę obejmował płaszczyznę stołu i pokazywał wszystko, co na nim się działo, ale nie to, co wokół niego. Widać było dziecięce ręce, które animowały obiektami, kreowały rzeczywistość, ale samych dzieci nie pokazywał, chyba, że któreś położyło się na stole. W głębi siebie czułam, że mali aktorzy intuicyjnie i z radością wejdą w ten świat. Teraz trzeba było stworzyć plastykę tego spektaklu.
No to stworzyliśmy. Z rozmachem. Farbami. Grubą kreską, bo czułam, że taka właśnie najlepiej się sprawdzi w tym działaniu. By obraz był czytelny, musiał być wyrazisty i nie posiadać zbyt wielu szczegółów. Rozwinęłam sporych rozmiarów białą, impregnowaną tkaninę i przygotowałam tylko czarną farbę i raczej szersze pędzle. Bohaterem sztuki byli słoń i słonica, którzy zapragnęli zamienić się w ryby. Po drodze spotykają ich różne czarodziejskie perypetie, a także straszne okoliczności. To wszystko chciałam układać z dziećmi z poduszek o różnych kształtach. Każda postać będzie składać się z kilku części – taka teatralna układanka. A wszystko wymyślone przez dzieci. Ich kreską namalowane. Podczas pracy cały czas kamerka znad stołu rzucała na ścianę powstające obrazy. Dzieci namalowały brzuchy, głowy, trąby, nogi i uszy słoni, dużo różnych ryb, grzywę lwa, głowę niedźwiedzia oraz pozostałe fragmenty naszej układanki. To wszystko musiało wyschnąć, a potem powycinaliśmy nasze kształty z podwójnego materiału. Z drugiej strony trzeba było namalować to samo. Formy pozszywaliśmy na maszynie na prawej stronie i wypchaliśmy miękkim puszkiem silikonowym. W międzyczasie doszliśmy do wniosku, że ryb nam więcej potrzeba, więc szybko markerem narysowaliśmy kilka, bez malowania, by móc od razu je zszyć, a pomalować później. Bo i tak musieliśmy jeszcze wszystkiemu dodać KOLOR!
Kiedy przyszło do nakładania kolorów, to zakochałam się totalnie w tym spektaklu. Już w wyobraźni widziałam to wszystko, włącznie z zachwyconą publicznością.
Kolory wybraliśmy czyste, soczyste, bo słoń nie musi być szary. Wszystko zaczęło wibrować intensywnymi barwami, a wyrazisty czarny kontur podkreślił graficzność obrazu.
Kiedy kolory zostały na wszystko nałożone, trzeba było tu i tam trochę poprawić kontury. Potem dzieci poszły, a ja zadbałam, by wszystko ładnie wyschło. Przewracałam na drugą stronę i zachwycałam się tym wszystkim.
Budowanie spektaklu okazało się wspaniałą intuicyjną zabawą. Dzieci na muzyce układały poszczególne obrazy ze swoich miękkich puzzli. Dopowiadały w odpowiednich miejscach tekst pojedynczo lub razem. I to wszystko wynikało z ich zabawy. Oglądało się to świetnie!