Warsztaty dla grup dzieci w wieku przedszkolnym, dostosowane stopniem skomplikowania do dzieci. Wielkość grupy od 10 do 20. Czas trwania warsztatów: około dwóch godzin. Koszt 75zł/1 dziecko. W cenie wszystkie materiały potrzebne do zrobienia konika. Świetna zabawa gwarantowana!

Koniki wymyśliłam na potrzeby przedszkolaków. Jest takie magiczne przedszkole w Poznaniu, które, choć jest zwykłym publicznym przedszkolem, to jest totalnie niezwykłe. To Przedszkole nr 75 Przyjaciele Włóczykija. Jest to chyba jedyna w Polsce placówka tego typu o profilu sportowo-turystycznym i ruch oraz poznawanie świata to codzienność przedszkolaków. A wszystko za sprawą niesamowitej Pani Dyrektor, która zna każdego dzieciaka osobiście, a jest ich równa setka, i która stawia na kształcenie samodzielności u dzieci. Kiedy nadszedł czas zimowy i zbliżyły się mikołajki, Pani Dyrektor powiedziała dzieciom: W tym roku prezentów nie będzie!… i dodała zaraz: Jak sobie sami nie uszyjecie! I zaprosiła mnie, bym wymyśliła coś specjalnego dla nich, co byłoby dostosowane do wieku i możliwości dzieci w poszczególnych grupach.

Najmłodsze 3 i 4 latki nie zszywały koników, nie dlatego, że nie umiały, bo wymyśliłam im wyszywanie na tkaninie i tworzenie małych notesików. Kiedy przedszkolak widzi maszyny do szycia ustawione ładnie w rządku, to nie ma siły, żeby nic nie uszył! Koniki są z filcu i jest to grubsza warstwa, więc szycie jest trudniejsze. Z tym poradziły sobie 5 i 6-latki. Młodsze dzieci i tak przy koniach miały sporo pracy – wypychanie, naklejanie oczu i dowiązywanie sznureczków na grzywy. Przede wszystkim niejeden przedszkolak nauczył się wiązać supełki przy okazji tej zabawy!

Dla wszystkich wycięłam kształty końskich łbów z szarego filcu. W miejscu grzywy wszyłam taśmę z pętelkami do przewlekania sznurków. Co jest najfajniejsze dla dzieciaków oprócz zszywania na maszynie? Wypychanie konika puszkiem (tarzanie się w chmurze z puszku też), naklejanie oczu i uśmiechu oraz innych ozdób z kolorowego filcu, no i przewlekanie kolorowych sznureczków i tworzenie wspaniałych końskich grzyw. Wszystkie te czynności, a ostatnia najbardziej, ćwiczą sprawność dziecięcych paluszków. A ile przy tym zabawy! Na koniec konik dostaje bambusowy patyk i można jechać! Patataj! Konie wychodzą piękne, szlachetne w wyrazie, kolorowe, a najważniejsze, że każdy jest inny, bo stworzony własnoręcznie przez dziecko.

Dodaj komentarz